… żółtego konkretnie, a jeszcze konkretniej to rzepaku.
Znajoma poleciła Francję … ale cóż trochę za mało czasu żeby obrócić w obie strony, a już na pewno nie w jeden dzień.
Nasz dzielny motocykl – JJ robił tym razem za enduro – polne drogi, hałdy i trawy nie straszne mu. Ale miejscówki okazały się kapitalne.
Przy okazji wjechaliśmy w prawie afrykańskie klimaty, i z tego miejsca dziękujemy miłej pani blondynce z okolic Piekar w pełnoletnim BMW za zafundowanie nam awaryjnego hamowania. Brrrr
Jego iPhonowatość przedstawia 🙂