Kiedy zbliżają się święta Bożego Narodzenia wszystkie miasta ogarnia szał jarmarków. Można zaopatrzyć się w ręcznie robione pierniki, piękne stroiki, rękodzieło do tego wsunąć coś pysznego. My uwielbiamy owoce w czekoladzie i wyroby z czekolady z Fragola. Zawsze na katowickim jarmarku sprawiamy sobie coś z ich kolekcji. Tym razem pokusiliśmy się nawet o czekoladowe gwiezdne wojny.
Zawsze jest też ogromna choinka, karuzela z rumakami i lodowisko. Brzmi jak tandeta roku i okazja do wciśnięcia ludziom rzeczy, których nie potrzebują. Na szczęście tylko z pozoru. Wszędzie w blasku świec unoszą się zapachy świąt, z głośników płynie „let it snow”, „last christmas” i wszystkie te kawałki z których cały rok wszyscy się śmiejemy ale od 1 grudnia namiętnie ich słuchamy. Nie ważne, że śniegu nie ma i nie zapowiadają go do końca grudnia, że jest prawie 10 stopni na plusie. Jest atmosfera przyjaźni i bliskości, można wyszukać w gąszczu kramów jemiołę i pocałować ukochanego. Rodziny przychodzą spędzić wspólnie czas.
Może następnym razem rozszerzymy poszukiwania świątecznego nastroju poza Katowice i Kraków.