Gran Canaria jesienią
Kanary jesienią – czy to wogòle jest sensowny termin na wyjazd. Otòż jak najbardziej. Temperatura około 26stopni, lekki wiatr, długi dzień, ciepła woda w oceanie i co najważniejsze nie ma prawie ludzi.
Dlatego zawsze jeździmy poza szczytem sezonu. Cisza i spokój przede wszystkim.
Na Kanary Ryanair’em
Fotograf to człowiek, którego doba trwa więcej niż 24h, a zwłaszcza w listopadzie, rozpaczliwie czeka na urlop. Tym razem wybraliśmy Gran Canarię, choć to raczej ona wybrała nas. Codzienna prasówka obejmuje przejrzenie fly4free i tam znaleźliśmy bilety na Kanary. Wybraliśmy najtańszą opcję i właśnie była to Gran Canaria. Ot cały sekret – CCC.
Gran Canaria na zimowe wakacje
Nie nastawialiśmy się na nic. Nie wiedzieliśmy czego się spodziewać w krajobrazie.
Pierwszy kontakt to wypożyczalnia samochodów. Jakoś trzeba dotrzeć do spożywczaka na kanaryjskiej wiosce.
Nasza wypożyczalnia poznana na Lanzarote – Cicar, wyposażyła nas w auto w 4 minuty podczas kiedy pozostali pasażerowie ustawili się w gigantyczną kolejkę do Hertz’a. Wszyscy ich znają, płacą ciężki hajs za depozyty, a my NIC.
Noclegi znaleźliśmy przez airbnb. Na uboczu, nasze mieszkanie było kiedyś sklepem spożywczym a teraz klimatycznym apartamentem. Wszystko co potrzebne oczywiście na miejscu zgodnie ze standardami. Jedyne co na minus możemy powiedzieć – mieszkania przy kościele nie są najlepszym rozwiązaniem jak chcesz rano pospać. Od 7 do 22 dzwon rozlega się regularnie co 15 minut w różnych konfiguracjach. Czy można od tego zwariować? Tak. Do tego po ostatnim dzwonie zaczynała się impreza w barze obok. Więc jeśli nie jesteś osobnikiem o kamiennym śnie szukaj dalej. No ale miało być klimatycznie, swojsko i tanio. Więc w sumie wszystko się zgadza.
Czy warto odwiedzić Gran Canarię.
Gran Canaria jest trochę jest jak Egipt. Pustynna, górzysta, skalista i piaszczysta. Tylko w bardziej europejskim i cywilizowanym wydaniu. Nie wiem czy wspominałam już o tym że jest górzysta. Nasz Opel Adam, pieszczotliwie nazwany przez nas landrynką, ledwo dawał radę na podjazdach. Małe ekonomiczne autko paliło jak smok, więc można śmiało założyć, że nie, to nie są niskie, łagodne górki.
Ale czy dalej jest to warte tłuczenia się drugie tyle co do Egiptu? 10000% TAK.
Ta różnorodność przestrzeni jest niesamowita. Widoki w górach zapierają dech – w Egipcie w góry nie dotrzecie. Wydmy Maspalomas mienią się złotem w słońcu, a dzikie plaże dają wytchnienie i intymność. Poza tym kuchnia. Absolutnie genialne przysmaki hiszpańskiej kuchni – ryby, ośmiornice, kalmary, przepyszne tapasy i paella. Rozkosz podniebienia gwarantowana.
A teraz rozkoszujcie się słońcem razem z nami.
Jakąś hiszpańską nutę dodajcie w tle i oglądajcie